LYRIC

Nigdy nigdy nigdy nigdy nie robiłem z rapu betonu religi
I nie jestem przez ten fakt nikomu nic winny
Mój fart przez jakiś czas mam bulimie
Ale jak nie rap to i tak hajs z kminie
Żyje jak żyje dziś to tak nawinę
Wczoraj nie ma wczoraj poszło jak blunt z dymem
Raz się żyje i raz się umiera na to pierwsze ciągle węszę czas Teraz 43 godziny tygodniowo to nazywam szkołą
A czy ty wygrywasz młodość to nie przytyk
Ale przy tym pomyśl zdrowo łap wczyty i tych prawdy tony bolą
Powiedz ziomom że świadomość to nie tylko słowo
Sory kolo ale nazwą cie pizdą chorą
Chcesz kolor jaki kolor czarny czy biały {nie chcesz?}
Weź różowe okulary

Nigdy nie byłem tym kim inni chcieli bym był
Ja byłem dziwny dobrze mi było z tym
Nigdy nie lubiłem tych jp i podobnych
A modne to jest podajże chyba do dziś
Ja jestem sobą nie jak większość co udaje że jest sobą
Nie jest tego pewna na pewno
Beton nie drewno może i twardy jest ale sztuczny a nie Prawdziwy i to traci sens
Idę wiem gdzie idę po szczęście idę wszędzie bo nie wiem co Będzie ale wiem że to miejsce istnieje
Wiem że będą tam bliscy i przyjaciele wiem że to w co wierze Nie ma wcale na imie szelest
Wena ma to kac moralny co chce powiedzieć zapalmy i zróbmy Coś zamiast w miejscu siedzieć
Ta złość siedzi we mnie gdy spoglądam na świat ile już lat tu Trwam ja nie wiem sam


Added by

admin

SHARE

Ваш адрес email не будет опубликован. Обязательные поля помечены *

ADVERTISEMENT

VIDEO